niedziela, 26 marca 2017

Na nocnej zmianie - Pióra Falkonu - recenzja

Tytuł: Na nocnej zmianie

Rok wydania: 2016

Liczba stron: 584

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Gatunek: fantastyka

Źródło okładki: www.fabrykaslow.com.pl



Konkursy literackie na opowiadanie fantasy były organizowane od lat. W tym roku jednak padł pomysł, by wydać antologię, w której znalazłyby się opowiadania laureatów. Początkowo miał to być format PDF, jednak inicjator czuł pewien niedosyt i zaczął się zastanawiać, czy to faktycznie jest to, czego chcieliby młodzi twórcy. Wiadomo, że lepszym wyjściem byłoby wydanie publikacji, która stanie na półce bibliotek i księgarń. I tak oto zrodził się pomysł, by opowiadania wydać w formie tradycyjnej. Powstała antologia „Na nocnej zmianie”.

Bardzo cieszę się, że Fabryka Słów podjęła się wydania publikacji. Plik PDF mógłby niestety zaginąć gdzieś morzu innych dokumentów, a tak mamy formę tradycyjną. I to był strzał w dziesiątkę – po pierwsze: większość z nas lubi kontakt z książką papierową (z zawodu jestem bibliotekarzem, więc wiem, co mówię), a po drugie: już na samym początku wspomnę, że treść jest genialna, i szkoda by było, gdyby nie został po niej trwały ślad.

Pierwsze co rzuca się w oczy, to wspaniały projekt okładki i ilustracja autorstwa Mateusza Kaczoruka. Rysunki będą się też pojawiać w trakcie lektury na początku każdego rozdziału.

Jak już wcześniej zostało wspomniane, opowiadania laureatów zostały wydane w formie zbioru opowiadań. Publikacja została podzielona na dwie części: w pierwszej znajdują się opowiadania laureatów, w drugiej – znanych i lubianych polskich pisarzy science fiction. Opowiadania są osadzone w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.

Po przeczytaniu wszystkich opowiadań okazało się, że debiutanci wcale nie odstają kunsztem od starych wyjadaczy. Każde z nich czytałam z zapartym tchem. Rzeczywistość, którą wykreowali autorzy, była dość często skomplikowana (Ekstrapolacja Marcina Przybyłka), niekiedy psychodeliczna jak w Dziewiątym poziomie Justyny Lech, w których bohaterka niczym alter ego Dantego w Boskiej Komedii schodzi na dno piekieł swojej osobowości:

Idzie w niemal całkowitej ciemności. Przed sobą widzi tylko słabą poświatę dochodzącą z jakiejść półprzymkniętej komory. Przeczuwa, co tam znajdzie. To już czas, ósmy krąg, ostatni przed kompletną integracją. (…) Sala jest niewielka. Ściany i sufit są wyłożone czymś przypominającym niebieskoszarą tkaninę. Dziewczyna dotyka jej i czuje, że materiał jest ciepły i lekko pulsujący, jakby był żywy. (…) Naprzeciwko niej stoi druga Kamila. Jej usta są umazane krwią i wykrzywione w błazeńskim uśmiechu. Spomiędzy warg wystają długie kły, na prawej dłoni nosi kastet. W lewej trzyma strzykawkę. (…) To ja – wygłasza Kamila, próbując zachować spokój. - To mój cień.

Dziewiąty poziom, Justyna Lech

Nie zbrakło również humoru (Emeryt Andrzeja Pilipiuka). Czasami mogliśmy zanurzyć się w przyszłość, w której ludzie stali się nośnikami pamięci i żyli niczym w Matrixie:

Nagle pliki zaczęły się zmieniać. Kopiowanie zostało przerwane, a litery układały się w nieokreślony kształt. (…) aż wreszcie szybko zmieniły się się w nieokreślony kształt, w oślepiająco jasną, białą kulę. Wszczepiarz patrzył jak zahipnotyzowany i próbował zrozumieć, co widzi. Nie zdążył. (..) Link krzyknął z bólu i instynktownie odłączył się od Wiru. Z jego nosa pociekła gęsta krew(...) Mężczyzna odczuwał intensywny ból z tyłu czaszki, w miejscu, w którym zostało wszczepione gniazdo.
Wszczepiarz Link Overdose, Tomasz Graczykowski


W trakcie czytania nie znalazłam żadnych rażących błędów. Redakcja Fabryki Słów trzyma poziom. Z tyłu zostały zamieszczone posłowie oraz spis treści.

Wydanie tej antologii było bardzo dobrym pomysłem. To wspaniały debiut dla konkursu Pióra Falkonu. Opowiadania są naprawdę genialne pod względem fabularnym. Zachęcam gorąco do przeczytania tej antologii. Myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie.