poniedziałek, 9 stycznia 2017

Recenzja "Z mgły zrodzony" Brandon Sanderson - powrót do świata magii.

 Autor: Brandon Sanderson

Tytuł: Z mgły zrodzony

Wydawnictwo: MAG

Rok wydania: 2015

Liczba stron: 672

Kategoria: fantasy




Kiedy wyruszyłam do Empiku w poszukiwaniu książki, od razu skierowałam się do działu fantastyki. I wtedy ją zobaczyłam: pięknie oprawioną, z cudowną ilustracją na okładce. Od razu wiedziałam, że muszę ją mieć i przeczytać.

Do zakupu nie skłoniła mnie jednak jedynie oprawa graficzna. Przede wszystkim kupiłam ją ze względu na to, że darzę wielkim szacunkiem Brandona Sandersona i jest on jednym z moich ulubionych pisarzy fantasy.Ale dość zbytecznego gadania - zaczynajmy!

Na pierwszych stronach została zamieszczona mapa krainy, w której rozgrywa się akcja powieści. Rozpoczyna się ona krótkim prologiem, który wprowadza czytelnika w fabułę dalszej części.

Struktura społeczeństwa jest podzielona. W krainie żyją niewolnicy (skaa) i ich władca absolutny, Ostatni Imperator. Stosuje on wobec swych poddanych terror i skaa już dawno porzucili nadzieję na lepsze życie. Jednak pojawia się dwójka bohaterów, która może odwrócić zły los: niepozorna Vin i Kelsier.
 

W powieści jest wszystko to, co być powinno: intryga, tajemnica i bardzo ciekawie zbudowany świat.
Sanderson stworzył uniwersum, w którym magowie władają sztuką allomancji, czyli potrafią posługiwać się magią metali. Dzięki temu zabiegowi fabuła bardzo wciąga. Magia pojawia się w powieściach, ale rzadko w takiej postaci. Z każdym fragmentem lektury poznajemy coraz lepiej naszych bohaterów i widzimy, jak dojrzewają do roli, którą będą musieli odegrać.
 
 Co do samego czytania to lektura była przyjemna, nie można było narzekać na nudę. Akcja rozgrywała się dość dynamicznie. Minus to niepotrzebne przestoje w fabule, bardzo przegadane fragmenty, ale szczerze mówiąc nie utrudniały one lektury na tyle, by ją przerwać.

Lekturę oceniam na 4+. Gdyby nie te przestoje, byłaby piątka. Ale naprawdę bardzo polecam tę książkę z tego względu, że pomysł jest bardzo oryginalny i to naprawdę kawał dobrej lektury:)



wtorek, 3 stycznia 2017

Recenzja "Ukrytye terapie" Jerzy Zięba - Walka z przemysłem farmaceutycznym po raz kolejny?

Autor: Jerzy Zięba

Tytuł: Ukryte terapie. Czego ci lekarz nie powie.

Wydawnictwo: Egida

Rok wydania: 2016

Liczba stron: 335

Źródło okładki:www.ukryteterapie.pl





Postęp cywilizacyjny niesie ze sobą rozwój nauk ścisłych. Kiedyś człowieka mogło zabić zwykłe przeziębienie a teraz? Firmy farmaceutyczne oferują nam "leki" i specyfiki, które zwalczają uciążliwe objawy choroby. Do lamusa odchodzi medycyna niekonwencjonalna, która wcale jednak niekonwencjonalną się nie wydaje. Bo czy tak naprawdę te wszystkie leki, które znajdziemy w aptekach, leczą? Może raczej szkodzą? Brzmi to trochę pokrętnie, ale w książce zmienia nieco pojęcia medycyny konwencjonalnej i niekonwencjonalnej.

Od razu trzeba zaznaczyć, że Jerzy Zięba nie jest lekarzem - nie kończył  medycyny na żadnym znanym Uniwersytecie. I wcale się z tym nie kryje. Mimo wszystko większość ludzi mianuje go tytułem doktora - jedni świadomie, drudzy nieświadomie. Nic dziwnego, ponieważ sama treść książki trzeba przyznać została napisana dość rzetelnie. Każde swoje twierdzenie autor podpiera artykułem naukowym, mało tego odsyła do niego czytelnika za każdym razem. To tekst pisany językiem naukowym, a jednocześnie prostym i zrozumiałym dla każdego.

Autor skupia się na cudownych właściwościach witamin i składników, które można znaleźć w naturze. Przytacza w swoich wypowiedziach wyniki badań po przeprowadzonych terapiach z wykorzystaniem bardzo mocnej dawki witaminy C. Pewnie jesteście ciekawi, jakie były efekty. Ja się zdziwiłam i to bardzo. Kto chce wiedzieć, jak zakończyły się badania, zachęcam do przeczytania książki.


Publikację oceniam pozytywnie, jest napisana dość solidnie, ma silne podstawy. Jednak w trakcie czytania do części hipotez miałam sceptyczne nastawienie. Być może dlatego, że jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że jeśli chorujemy, to maszerujemy wtedy do apteki i wierzymy w to, co mówią i piszą firmy farmaceutyczne? A może boimy się tego, co tajemnicze i  nieznane? Warto jednak też pamiętać, że medycyna niekonwencjonalna była stosowana od wielu wieków i sprawdzała się świetnie. Ciekawa jestem, czy i wam nasunie się tyle pytań po przeczytaniu "Ukrytych terapii". Piszcie swoje opinie w komentarzach!