Autor: Maja Lidia Kossakowska
Tytuł: Bramy Światłości (Tom 1)
Liczba stron: 512
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo Fabryka Słów
Źródło okładki: www.fabrykaslow.com.pl
Tytuł: Bramy Światłości (Tom 1)
Liczba stron: 512
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo Fabryka Słów
Źródło okładki: www.fabrykaslow.com.pl
Pan odszedł i serce świata przestało bić. Królestwo, oparte na solidnej podstawie niebiańskiej hierarchii, musi trwać.
Daimon, jeszcze niedawno wyrzutek i szaleniec, pragnący zniszczyć świat, znów stał się szanowanym, choć niezbyt lubianym Świetlistym, Abbadonem Niszczycielem, w służbie Królestwu. Odwieczna, ulubiona banda uskrzydlonych drani, zabójców i intrygantów na nowo przygarnęła go do swoich wielkich, gorących serc. Alleluja!
Świetlista z dobrego rodu, imieniem Sereda - podróżnik, kartograf, odkrywca - która właśnie wróciła z kolejnej wyprawy, przyniosła Razjelowi, Panu Tajemnic, dobrą nowinę. Znane jest miejsce bytności Pana.
Królestwo organizuje ekspedycję badawczą w dzikie i nieznane Strefy Poza Czasem, by rzucić się w wir najbardziej szalonych niebezpieczeństw czyhających gdzieś na najparszywszym zadupiu Wszechświata i odnaleźć emanację Światłości.
Dowódcą wyprawy zostaje Tańczący na Zgliszczach ze śmiercionośną Gwiazdą Zagłady.
"Uważajcie na marzenia, Skrzydlaci. Czasem spełniają się, jak klątwa."
Na "Bramy Światłości" Mai Kossakowskiej czekałam z wielką niecierpliwością, zwłaszcza, że czytałam wszystkie poprzednie części serii "Zastępy Anielskie". Lektura zajęła mi dość długo, ale w końcu udało mi się dobrnąć o końca. Czytanie sprawiło mi mnóstwo frajdy i dostarczyło niesamowitych emocji.
Wszyscy wiemy, że królestwo bez władcy jest niczym tytan na glinianych nogach. W każdej chwili może pojawić się w nim anarchia. Jednak mimo tego, że Pan odszedł. anioły starają się zachować w Państwie ład i strzec go przed chaosem.
Kiedy z wyprawy wraca Sereda, przynosi aniołom dobre wieści: znane jest miejsce pobytu Pana. Dlatego po długich dyskusjach, rozważaniu za i przeciw, Królestwo postanawia zorganizować wyprawę poszukiwawczą.
Na przywódcę wyprawy zostaje wybrany Abbadon, Tańczący na Zgliszczach. To anioł, którego sensem istnienia są destrukcja i zniszczenie. Anioły Królestwa nie rozmawiały z nim od pewnego wydarzenia z przeszłości i Razjel jest pełen obaw i wątpliwości, czy ten zgodzi się podjąć ryzyko. Jednak wszystko idzie według planu i Daimon zostaje przywódcą wyprawy.
Wraz z Seredą trafiają do wymiaru, w którym czyha na nich wiele niebezpieczeństw. Zamieszkują go demony i inne dziwne stworzenia, które czekają tylko, aby złapać ofiarę w swoje sidła. Droga do odnalezienia Pana okazuje się być kręta i pełna pułapek, jednak bohaterowie podejmują wyzwanie i nie zamierzają się poddawać.
Okazuje się, że nie tylko Niebo ma kłopoty. W Głębi też nie dzieje się za dobrze, gdyż władca podziemi, Lucyfer, postać nosząca cechy buntownika i niepoprawnego romantyka, wykręca niezły numer, i znika, przez co jeden z aniołów jest zmuszony go zastąpić - ale tak, by nikt z głębianinów nie zorientował się, że właściwy Lucyfer zniknął. W spisek zostaje wtajemniczony pupil pana piekieł - kot, który pomaga aniołowi wcielić się w postać swojego właściciela.
Sama fabuła książki jest dość dynamiczna i dobre zbudowana. Nie ma w niej zbędnego chaosu. Bardzo dobrze czyta się opisy walk - nie są one sztucznie wydłużane, jak zdarza się to w niektórych powieściach. Czasami pojawiają się rozległe opisy miejsc, w których przebywają bohaterowie. Nie są one jednak po to, by sztucznie wypełnić karty powieści, tylko, jak się potem okazuje, wnoszą wiele do dalszej treści.
W powieści jest dużo patosu. Jeśli ktoś z Was czytał już wcześniej inną książkę autorki to wie, że pisze ona językiem pięknym, ale i jednocześnie podniosłym. I choć momentami język wydaje się być nade patetyczny, to świetnie wprowadza w klimat fabuły. Mierzić mogą czasami pojawiające się dziwne konstrukcje składniowe, które mnie momentami bardzo zaskakiwały.
Styl wysoki miesza się w opowieści z językiem rynsztokowym i bardzo wulgarnym. Z jednej strony taki zabieg wydaje się nadawać postaciom nieco autentyczności. Choć trochę dziwnie można się poczuć, gdy z ust majestatycznego świetlistego wydobędzie wyraz rodem z podwórkowej łaciny.
W książce znalazło się również miejsce na humor. Sceny poważne przeplatają się ze scenami komicznymi, Nie mówię tu wyłącznie o przepychankach Seredy z Daimonem, ale również o zachowaniu choćby Zgniłego Chłopca.
Dodatkowym walorem są ilustracje autorstwa Vladimira Nenowa.
Wiele tu spisków i intryg, zarówno wśród aniołów, jak i diabłów oraz demonów. Momentami aż ciarki przechodzą!
Zakończenie - dość mocne, ale Wam go nie zdradzę. Sami musicie to przeczytać!
A ja z niecierpliwością czekam na drugi tom.