niedziela, 5 stycznia 2025

"Szamanka od umarlaków" Martyna Raduchowska - recenzja

Pierwszy raz "Szamankę od umarlaków" Martyny Raduchowskiej czytałam ładnych parę lat temu. Bawiłam się przednio, książkę przeczytałam w błyskawiczny tempie, polubiłam bohaterów i wykreowany przez autorkę świat. Miło było po takim długim czasie wrócić do tej historii w nowym odświeżonym wydaniu, którego szata graficzna, bezdyskujnie, jest wręcz obłędna!

Książkę otwiera opowiadanie "Maszkarada", w którym poznajemy relacje panujące w domu rodu Brzezińskich. Jest ono prequelem głównej opowieści, dopisane przez autorkę już po dwóch poprzednich wydaniach. Czy było potrzebne? Myślę, że tak. W samej fabule "Szamanki..."o rodzinie Idy nie było zbyt wiele wzmianek, a pierwsze opowiadanie wiele wyjaśnia w tym temacie. Zostało ono napisane wprawnym piórem i widać poprawę w stylistyce tekstu w odniesieniu do poprzednich wydań.

Bohaterką głównej fabuły jest Ida Brzezińska, która choć urodziła się w rodzie od wieków parającym się magią, z tą nie chce mieć nic wspólnego. Niestety ma talent do pakowania się w tarapaty, na co podążajacy za nią jak cień Pech, ino zaciera ręce i diablo się cieszy. A oprócz niego przyczepią się do niej różnej maści umarlaki. Taka oto dziewczyna będzie zmuszona do przejścia szkolenia u ducha ciotki Tekli, aby nie zwariować z zaświatową menażerią i pomagać zmarłym w przejściu na drugą stronę. A więc Ida uczy się przywoływać duchy, rozmawiać z nimi i jednocześnie prowadzić normalne życie. I przetrwać na studiach. 

Przez większość opowieści akcja jest dynamiczna a postać Idy i jej zachowania potrafią rozbawić. Były i momenty przeciągnięte, głównie w trakcie wydarzeń rozgrywających się w kamienicy. Na szczęście po paru akapitach akcja z powrotem nabiera tempa. A dzieją się rzeczy, które nie śniły się naszym filozofom. Bo okazuje się, że by dać w kość demonowi, wystarczy porządnie zdzielić go  patelnią 😂 To akurat totalnie mnie rozbroiło.

Nie będę rozstrzygać, czy prawa magiczne obowiązujące w uniwersum są zgodne z wszelkimi podręcznikami magii, grymuarami, czy z wiedzą na temat egorcyzmów. Mamy tu wplecione różne elementy  zaczerpnięte z różnych legend i wierzeń, zmodyfikowane na potrzebę fabuły. Książka ma dać czytelnikowi dobrą rozrywkę i to robi, a mechanizmy rządzące światem powieści są według mnie spójne. Lektura sprawia dużo frajdy, a treść czyta się lekko i przyjemnie. Polecam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz