piątek, 29 sierpnia 2025

"Mniej więcej Maddy" Lisa Genova - recenzja

 

"Mniej więcej Maddy" to poruszająca, napisana z empatią opowieść o dziewczynie, której życie posypało z dnia na dzień niczym domek z kart. Lisa Genova, autorka bestsellerowego "Motyla", znana z umiejętności przedstawiania złożonych problemów neurologicznych i psychicznych, tym razem zagłębia się w temat, o którym chciała pisać już od dawna. I tak oto w efekcie powstaje literackie studium choroby afektywnej dwubiegunowej.

Główna bohaterka, Maddy, to młoda kobieta, w której codzienność nagle wkracza choroba. Autorka tworzy narrację z perspektywy Maddy, pozwalając nam tym samym wejść w umysł osoby zmagającej się z tak trudnym schorzeniem jak choroba afektywna dwubiegunowa. Czytelnik towarzyszy dziewczynie zarówno w stanach głębokiej depresji, jak i w okresach manii. To wszystko zostało przedstawione tak realistyczne i bez koloryzowania, że naprawdę byłam w stanie wczuć się w sytuacje i emocje towarzyszące głównej bohaterce. To dzięki swojej wrażliwości i rozmów z lekarzami i osobami chorymi autorka mogła stworzyć tak piękne i jednocześnie ambitne dzieło.

Genova nie boi się pokazać, jak bardzo destrukcyjna potrafi być choroba nie tylko dla osoby chorej, ale i dla jej najbliższych. Członkowie rodziny, jej matka, ojczym, rodzeństwo, wszyscy tak naprawdę cierpią wraz z Maddy. Odczuwają lęk, bo nie zawsze rozumieją, pomagają tak jak potrafią , niekiedy błądząc niczym dzieci we mgle.

Nie sposób nie docenić odwagi autorki w ukazaniu całego spektrum emocji i myśli, jakie towarzyszą osobom dotkniętym chorobą psychiczną. Nie ma tu taniego sentymentalizmu, jest za to szczerość, empatia i próba zrozumienia, co to znaczy być "mniej więcej sobą", kiedy umysł przestaje działać tak, jak powinien.

"Mniej więcej Maddy" to historia, która skłania do refleksji, wzbudza współczucie i, co najważniejsze, pokazuje, że za każdą diagnozą kryje się człowiek, który ma nadzieje, pasje i prawo, by żyć, kochać i być traktowanym na równi z innymi.

Współpraca recenzencka z Wydawnictwem Filia.

"Tam na niebie są rzeki" Elif Shafak - recenzja

 


„Tam na niebie są rzeki” to powieść, w której przeplatają się ludzkie historie. Autorka sięga do czasów starożytnej Mezopotamii, przez XIX wiek, kończąc wędrówkę na XXI wieku. Elif Shafak zabiera czytelnika w podróż przez historię, kulturę i tradycje pokazując, jak różne epoki i miejsca łączą się w uniwersalnej opowieści o człowieku, jego marzeniach i tęsknotach.


W tej opowieści mity są wciąż żywe. Przepływają niczym strumienie niewidzialnej rzeki, które łączą przeszłość z teraźniejszością. Shafak przypomina, że starożytne historie i symbole nie zanikły, lecz nadal kształtują naszą tożsamość.

Powieść łączy w sobie elementy realizmu z czymś nieuchwytnym i niemal baśniowym. Elif tworzy narrację, która pobudza zarówno zmysły, jak i wyobraźnię. Książka ma nie tylko walor intelektualny, ale też zawiera w sobie emocjonalną głębie, która dotyka najczulsze struny duszy.

Lektura wymaga od czytelnika uwagi i skupienia, celebrowania każdego zdania i wyłaniającej się z tekstu refleksji. To książka, która nie podaje wszystkiego na tacy, lecz zachęca do zatrzymania się, namysłu i powolnego odkrywania jej głębi.

Autorka konstruuje opowieść z wielu indywidualnych historii, które przenikają się i uzupełniają, tworząc mozaikę ludzkich doświadczeń. Każda z nich ukazuje zarówno piękno, jak i brutalną stronę życia, poruszając ważne tematy, takie jak pamięć historyczna, tożsamość, nierówność społeczna czy konflikt między tradycją a nowoczesnością.

Styl pisania Elif Shafak jest lekki, jednocześnie poetycki i subtelny. Autorka doskonale łączy elementy realizmu z metaforami, co nadaje powieści niezwykłą głębię i pozwala przeżyć mityczne "katharsis". Kojąca melodia narracji pozwala czytelnikowi przenieść się do zupełnie innego świata.

„Tam na niebie są rzeki” to książka, w której wybrzmiewają odległe w czasie historie, ale i skłania do refleksji nad współczesnością. To powieść o pamięci, zarówno tej zbiorowej, jak i jednostki, oraz o tym, jak historia i mity wpływają na to, kim dziś jesteśmy.

Współpraca recenzencka z Wydawnictwem Poznańskim.

"Mary" Nat Cassidy - recenzja

 To nie będzie kolejna historia o „zwykłej” kobiecie w średnim wieku. "Mary. Przebudzenie grozy" to mroczna i momentami wręcz psychodeliczna opowieść, w której zarówno czytelnik, jak i sam czytelnik, z każdą kolejną stroną coraz głębiej wpada w odmęty szaleństwa.


Poznajemy Mary, z pozoru szarą myszkę. Jej życie rozpada się na kawałki, dlatego pakuje się i wyjeżdża do rodzinnego miasta. Trafia do domu swojej ciotki Nadine, z którą żyje jak pies z kotem. W czasie tego pobytu wokół Mary zaczynają dziać się dziwne rzeczy, a jej „zwyczajność” to tylko maska, pod którą kryje się uśpiona niepokojąca zła siła.

Cassidy umiejętnie buduje i stopniuje napięcie, powoli wzbudza w czytelniku poczucie lekkiego niepokoju, by potem wrzucić go w wir psychotycznych wizji, w których zacierają się granice między dobrem a złem, jawą a snem. Im dalej w fabułę, tym częściej łapałam się za głowę i zastanawiałam się, czy sama za chwilę od tego wszystkiego nie oszaleję! To dopiero było coś 🔥

Autor bawi się konwencją horroru, serwując czytelnikowi nie tylko brutalne krwawe obrazy i klimat rodem z powieści Stephena Kinga, ale także zaskakujące elementy czarnego humoru. Te czasem przyprawiają dreszcze i wywołują nerwowy chichot, ale kiedy trzeba, dobrze rozładowują napięcie. Ulice Arroyo, miasteczka, w którym rozgrywa się akcja powieści, momentami przypominały mi złowrogą atmosferę Silent Hill. Niby spokojnie, niby zwyczajnie, ale w mroku czai się coś potwornego. To miejsce pełne tajemnic, pamiętające okrutne zbrodnie i przelaną krew niewinnych kobiet.

Cassidy funduje nam totalną jazdę bez trzymanki. To lektura, w której autor nie unika brzydoty, doświadczenia bólu i szaleństwa. Jednocześnie daje bohaterce przestrzeń do rozwoju, do buntu i przebudzenia. Motywy mitologiczne i pojawiający się temat reinkarnacji podkręcają historię i nadają jej ciekawego zabarwienia.

Polecam fanom horrorów. Jeśli lubicie historie, które wwiercają się w psychikę, mieszają rzeczywistość z urojeniami, a jednocześnie potrafią zaskoczyć czymś nieoczywistym, to "Mary. Przebudzenie grozy" Nata Cassidy'ego zdecydowanie powinna znaleźć się na waszej liście.


Współpraca barterowa z Wydawnictwem Akurat, imprintem Wydawnictwa Muza.


wtorek, 15 lipca 2025

"Kolonia" Max Kidruk. Recenzja

 

   Część ludzkiej populacji osiedliła się na Marsie. Jak się okazało, Czerwona Planeta nie jest krainą mlekiem i miodem płynącą. To nie utopijna kolonia, lecz miejsce, które wystawia na próbę zarówno stworzoną przez człowieka technologię, jak i człowieczeństwo. "Kolonia" Maxa Kidruka to wielowątkowa powieść science fiction, w której idealistyczne marzenia o kolonizacji kosmosu zderzają się z brutalną rzeczywistością. Pierwszy tom otwiera cykl "Nowe Wieki Ciemne".

    Podobnie jak na Ziemi, na Marsie ludzie zmagają się z szeregiem różnych trudności: niedoborem zasobów, politycznymi intrygami w Radzie oraz konfliktami zarówno między mieszkańcami, jak i ludźmi stojącymi na czele władzy. Tyrania stoi na straży porządku, a czasem jeden popełniony błąd może zaważyć na losie całej rodziny. Kidruk pokazuje, że nawet na innej planecie natura ludzka się nie zmienia. Stare problemy przybierają nowe formy, ale wciąż mają te same źródła. Rodzą się one z chorych ambicjii, ludzkiego egoizmu oraz walki o władzę.

    Równocześnie na Ziemi wybucha epidemia tajemniczej choroby, która atakuje ciężarne kobiety. Nie jest to znany wcześniej clodis, lecz coś o wiele bardziej złożonego i niebezpiecznego. Rozpoczyna się dramatyczny wyścig z czasem, a powiązania między wydarzeniami na dwóch planetach zaczynają układać się w przerażająco logiczną całość. Umiejętne budowanie napięcia w połączeniu z naukowym realizmem tworzy niesamowicie wciągającą i niepokojącą historię.

    W książce dużo się dzieje. Bohaterów jest wielu, ale każdy ma w książce swoje miejsce i wypełnia swoje przeznaczenie. Chwilę czasu zajmuje poznanie każdej osoby oraz odnalezienie się w licznych wydarzeniach z przeszłości, które wpływają na teraźniejszość. Na szczęście autor przychodzi czytelnikowi z pomocą. Wyjaśnia mechanikę funkcjonowania świata przedstawionego i naukowe aspekty fabuły zarówno w narracji, jak i w przypisach. Co więcej, w książce znajdziemy ilustracje, wykresy i tabele wplecione w tekst. To wszystko sprawia, że nawet bardziej zaawansowane wątki pozostają zrozumiałe i przystępne.



    Styl Kidruka to kolejny mocny punkt powieści. Autor zachowuje równowagę między opisami a dialogami, co sprawia, że mimo znacznej objętości książkę czyta się płynnie. Obok dynamicznych zwrotów akcji są też momenty ciszy i refleksji, które pozwalają lepiej zrozumieć zarówno bohaterów, jak i świat, w którym przyszło im żyć.
    "Kolonia" to książka dla czytelnika wymagającego, ale też takiego, który ceni sobie głębię, wielowymiarowość i wartość intelektualną. Max Kidruk stworzył powieść, która łączy science fiction z dramatem społecznym, w której nie brakuje refleksji filozoficznej. To jedna z tych historii, które zostają w pamięci na długo po przeczytaniu ostatniej strony i nie pozwalają przejść obojętnie obok pytań, które zadaje.

Post powstał we współpracy z Wydawnictwem Insignis.

wtorek, 8 lipca 2025

"Topielica z mokradeł" Elwiry Dresler-Janik. Tom 2 serii "Leszygród" - recenzja

 „Topielica z mokradeł” to drugi tom cyklu "Leszygród", który kontynuuje opowieść rozpoczętą w "Córkach bogini Mokosz". Ponownie przyjdzie nam przebywać w pogrążonym w mroku świecie, w którym żyją stworzenia i bogowie rodem ze słowiańskiej mitologii. Elwira Dresler-Janik udowadnia, że potrafi budować emocjonalnie angażującą i klimatyczną opowieść o ludzkim cierpieniu.


Główni bohaterowie, rodzeństwo Bolemir i Nawoja, wyruszają w niebezpieczną wyprawę na północ, by ratować przemienioną w topielicę swoją najmłodszą siostrę Łabudkę. Droga wiedzie przez skute lodem krainy, gdzie to nie natura ani ludzie okazują się najgorszym wrogiem. Pokonać ich mogą własne słabości i lęki, z którymi przyjdzie im się niejednokrotnie zmierzyć. Równolegle obserwujemy rozgrywające się dramatyczne wydarzenia w Leszygrodzie. Tam Drogmir staje do walki przeciwko brutalnemu kultowi Swarożyca i nowemu żercy, który próbuje narzucić mieszkańcom swoją wolę.




Atutem książki jest dobrze zbudowany pełen grozy świat. Autorka tworzy surowy, niemal duszny klimat mrocznej krainy, który dobrze oddaje to, co dzieje się w sercach bohaterach. Czytelnik niemal czuje chłód, słyszy skrzypienie śniegu pod stopami i wchodzi w unoszące się nad mokradłami opary.

Autorka tworzy postacie na wskroś ludzkie, z krwi i kości: nieidealne, zmagające się z bólem z powodu straty i obawy o najbliższych, nie zawsze też postępujące w sposób moralny. Najbardziej poruszyły mnie momenty wewnętrznych rozterek bohaterów: nie decyzje wielkie i heroiczne, ale te ciche, podjęte w samotności i lęku. Autorka nie boi się pokazywać ich słabości i to właśnie czyni tę historię tak przejmując i pomimo fantastycznego uniwersum bardzo autentyczną.

Książkę się wręcz pochłania, co jest zasługą zastosowania naprzemiennej narracji i języka powieści.

„Topielica z mokradeł” to obudowana fantastycznymi wątkami historia o miłości, żałobie, ale i o nadziei. Drugi tom jest zdecydowanie lepszy od pierwszego. Jeśli poszukujecie mrocznej opowieści ze słowiańską duszą, to książka Was nie zawiedzie.

Współpraca recenzencka z Wydawnictwem Replika.

niedziela, 6 lipca 2025

"Córki bogini Mokosz" Elwiry Dresler-Janik. Recenzja

 

Powieść Elwiry Dresler-Janik "Córka bogini Mokosz" otwiera cykl Leszygród i zabiera czytelnika w podróż do pełnego mroku słowiańskiego świata, w którym bohaterowie podążają ścieżką swojego przeznaczenia. To opowieść, w której znajdziemy więcej realizmu niż baśniowego uroku, wzruszająca i jednocześnie przytłaczająca brutalnością oraz okrucieństwem.

Już od pierwszych stron stajemy się świadkami tragicznych wydarzeń. Podczas narodzin jednej z głównych bohaterek, niewidomej Łabudki, matka umiera. Ojciec, niezdolny do uniesienia ciężaru straty, smutki topi w alkoholu i uzależnia się od hazardu. Przez bezmyślność zmierza ku upadkowi i pociąga ze sobą swoją rodzinę. Dzieci, jedno po drugim, zostają rozdzielone. Każde z nich dźwiga na barkach brzemię przeszłości i próbuje z godnością przyjąć to, zgotował im los.


Autorka nie wprowadziła narratora wszechwiedzącego, lecz oddała głos każdemu z bohaterów i tym samym pozwoliła wybrzmieć opowieści z różnych perspektyw. Ten zabieg ubogaca fabułę i pozwala wczuć się w położenie danej postaci.

W powieści zostaje ukazana siła kobiecych postaci. Te choć głęboko zranione, stawiają czoło różnym niebezpieczeństwom, to swoją determinacją, odwagą i wytrwałością budzą podziw.

Pojawiają się trudne tematy, takie jak przemoc domowa, seksualna, bezradność dzieci wobec dorosłych, bezsilność kobiet wobec władzy i religii. Świat Leszygrodu to nie miejsce na sentymenty. Tu bogowie milczą i nie odpowiadają na wznoszone modły, a ich kapłani nie zawsze podążają drogą sprawiedliwości.



W powieść zostały subtelnie wplecione motywy słowiańskie. Pojawiają się rytuały, postaci z mitologii a ludzie wierzą w przesądy. Akcenty te jednak nie dominują nad realizmem świata, a raczej go dopełniają i nadają kolorytu.

Wizualnie książka prezentuje się znakomicie. Wydana w twardej oprawie z pięknymi barwionymi brzegami przyciąga wzrok i zachęca do lektury.

„Córki bogini Mokosz” zawiera w sobie elementy fantastyki, ale i jednocześnie jest historią dojrzałą i bardzo realistyczną. To opowieść o stracie, dojrzewaniu, szukaniu własnego miejsca na ziemi i odnajdywaniu siły tam, gdzie pozornie nie ma już nadziei. Przeznaczona dla czytelnika dojrzałego, gotowego na konfrontację z trudnymi emocjami i nieoczywistym pięknem.
Polecam.

Dziękuję Wydawnictwu Replika za egzemplarz recenzencki.

piątek, 24 stycznia 2025

"Leonidy" Nanna Foss - recenzja

Pewnej nocy piętnastoletniej Emy przyśnił się chłopak o turkusowych oczach. W odruchu postanowiła go narysować. Bardzo się zdziwiła, kiedy nazajutrz chłopak ze snu pojawia się w klasie. Na szyi nosi tajemniczy amulet, który przysporzy bohaterom nie lada problemów. Nastolatkowie zyskają magiczne moce, które stopniowo zaczną przejmować kontrolę nad ich życiem i pozwolą odbywać podróże w czasie.

Źródło okładki: empik.com

"Leonidy" otwierają cykl "Spektrum" autorstwa duńskiej pisarki Nanny Foss. Powieść wpisuje się w gatunek fantastyki  młodzieżowej. Akcja rozgrywa się na dwóch planach czasowych: ze współczesności przenosimy się z bohaterami do roku 1969, by rozwiązać zagadkę tajemniczego pryzmatu i starego kompasu. Fabuła jest bardzo dynamiczna, a każda z postaci ma swój wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju charakter. 

Powieść mi się spodobała - czytało się ją lekko i przyjemnie, a im bliżej końca, tym bardziej rosła czytelnicza ciekawość, co też jeszcze się wydarzy. W przypadku tej powieści nie ma mowy o nudzie, ponieważ autorka umiejętnie dokłada nowe wątki i tworzy z nich wciągającą historię. Polecam miłośnikom fantastyki, dorosłym i starszej młodzieży.
Dziękuję wydawnictwu Driada za egzemplarz recenzencki.